Dlaczego przeszłe pokolenia były silniejsze psychicznie?


Opublikowany 4 marca 2015 roku końcowy raport OECD (po raporcie wstępnym oraz dziewięciu raportach krajowych) "Sick on the Job: Myths and Realities about Mental Health and Work" mówi
,że "w okresie swojego życia co druga osoba doświadczy zaburzeń zdrowia psychicznego".

Mamy rok 2024 i niemal każdy z nas zna kogoś kto chodzi lub chodził na terapię. Część z nas korzysta z pomocy psychologicznej ponieważ nie radzi sobie z problemami lub traumami. Inni rozpoczynają z ciekawości, jeszcze inni korzystają, bo staje się to modne i trochę jak w filmach Woody Allena „trzeba mieć swojego terapeutę”.


Wiedząc jednak, że problemy psychiczne nie są wymysłem ostatnich 30 lat, nasuwa się pytanie jak pokolenie obecnych 60-70 latków radziło sobie z trudami życiowych doświadczeń, nie korzystając z pomocy psychologicznej? I dlaczego w obecnych czasach tak trudno jest utrzymać dobre zdrowie psychiczne?


Warto podkreślić, że tak jak my tak też oni narażeni byli na stres. Już  wcześniej w kulturach zbieracko-łowieckich stres był nieodłącznym elementem życia. Głównym celem było pozyskanie pokarmu. Sam głód był tym, co towarzyszyło naszym przodkom codziennie. Oczywiście były też dzikie zwierzęta, żywioły, choroby ale głód był głównym problemem i wokół niego kręciła się egzystencja. 

Paradoksalnie nasi przodkowie wiedzieli, ze nie należy trwonić energii, która  warto zachować  na poczet pozyskania pokarmu. Pracowali zatem niewiele - tylko tyle ile to konieczne. Z uwagi na życie w małych grupach i braku hierarchii, każdy członek społeczności mógł liczyć na pomoc innych. Potrzebowali niewiele, mieli niskie wymagania i potrafili adaptować się do trudności.

Następnie rewolucja agrarna wymusiła zmianę trybu życia z koczowniczego na osiadły. Społeczności zaczęły rosnąć, tworzyły się pierwsze miasta. To skutkowało wytworzeniem się klas społecznych. Elity na czele żyły z wyzysku mas. Do zachowania posłuszeństwa stworzono wojsko, a żeby osłodzić ludziom trudy życia codziennego wymyślono religie. Pojawiły się wojny, wielogodzinna praca ponad siły, rabunki i wiele innych zagrożeń. Jednak więzi społeczne w obrębie rodziny, czy wioski wciąż były bardzo silne.

Postęp społeczny pozwolił uporać się z wieloma zjawiskami stresogennymi takimi jak głód, czy część chorób jednak cena jaką przyszło zapłacić za zmiany była równie wysoka.

W poszukiwaniu lepszego życia, edukacji, pracy, rodziny zostały rozrzucone po świecie. Przyjaźnie z czasów szkolnych najczęściej nie są kontynuowane z powodu przeprowadzki czy zmiany pracy. Kolejne są mniej trwałe i płytsze ponieważ  poświęcamy im coraz mniej czasu, którego nie mamy bo pracujemy ponad siły. Kolo się zamyka.

Przez tysiące lat nasze umysły rozwijały się w tempie rozwoju świata. Dopiero za sprawą nowych technologi umysł nie jest w stanie nadarzyć za zmianami i obecnym tempem życia. To zjawisko nosi nazwę „ewolucyjnego  niedopasowania” i rodzi szereg problemów które sprawiają ,że nie radzimy sobie tak dobrze jak nasi poprzednicy.


Co zatem możemy zrobić i czy istnieje na to rozwiazanie? Otóż remedium na większość psychicznego utrapienia są więzi społeczne.Dawniej kobiety miały siostry, koleżanki w pracy lub jeśli prowadziły dom, to sąsiadki z którymi utrzymywały wysoki poziom relacyjny. To z nimi przegadywały problemy, nie musiały udawać, że są kimś innym ponieważ najczęściej znały się  od dziecka. Podobnie mężczyźni. Mieli własne kręgi w których można było pogadać o wszystkim co leżało na duszy.

Jak pisze Susan Pinker wybitna psycholog, pisarka i felietonistka w dziedzinie nauk społecznych: „Spotkań twarzą w twarz nie zastąpią żadne portale społecznościowe ani nowinki elektroniczne”.


Już samo poklepanie po plecach od życzliwej osoby łagodzi fizjologiczna reakcje na stres.Benefity można by długo wymieniać, jednak aby w pełni z nich korzystać potrzebujemy innych ludzi. Nie rozmawiających z nami przez telefon, czy komunikator ale siedzących naprzeciwko nas.



Źródła:

·       ”Zdrowie psychiczne i praca” Fit Mind, Fit job. From Evidence to Practice in Mental Health and Work -OECD

·      Susan Pinker – "Efekt Wioski"